10 sierpnia 2014 (niedziela) 14⁰⁰

JKS był faworytem meczu w Żółkiewce, ale musiał się sporo napocić, by wywieźć ze stadionu beniaminka komplet punktów. Inicjatywa przez całe spotkanie należała do gości, ale dopiero wejście na boisko debiutującego w III lidze Mateusza Śwista przesądziło o losach pojedynku. W 76. minucie po faulu na nim arbiter podyktował rzut karny oraz pokazał czerwoną kartkę bramkarzowi Hetmana, Danielowi Gwardyńskiemu. Minutę po tym, jak jedenastkę wykorzystał Maciej Saramak, Świst podwyższył rezultat, strzałem głową lobując wysuniętego przed bramkę rezerwowego golkipera gospodarzy, Macieja Płonkę. Goście mogli wygrać wyżej, ale dogodnych okazji nie wykorzystali: dwukrotnie Soczek oraz ponownie Świst. Hetman ograniczał się wyłącznie do gry z kontry, ale poza niecelnymi uderzeniami Piotra Barana i Przemysława Skrzypczyńskiego nie zagroził bramce Ciska.

---

13 sierpnia 2014 (środa) 17⁰⁰

Pierwsza połowa całkowicie toczyła się pod dyktando gospodarzy, którzy co rusz stwarzali sobie groźne sytuacje. Niestety strzały Bartłomieja Raby, Macieja Saramaka i Mateusza Jurczaka nie znalazły drogi do bramki. Po przerwie Podlasie spisywało się nieco lepiej, ale wciąż przewaga należała do zespołu z Jarosławia. Niestety wciąż miejscowi razili nieskutecznością. Nawet Marek Soczek nie dał rady Chojakowi. W 53. minucie jego strzał sparował na poprzeczkę golkiper Podlasia. Jęk zawodu rozbrzmiał na trybunach w końcówce, gdy po dośrodkowaniu Jurczaka Puńko trafił w poprzeczkę.

---

19 sierpnia 2014 (wtorek) 17⁰⁰

fot. Grzegorz Kostka

Jak na derby przystało, na boisku nie brakowało walki, a że nikt nie chciał odpuścić, to polała się również i krew (Sylwester Jarosz opuścił boisko z rozciętą głową). Zgodnie z tradycją meczów Orła z JKS w Przeworsku padła tylko jedna bramka. Losy meczu rozstrzygnęły się pod koniec drugiej połowy. Michał Puńko wrzucił piłkę w pole karne, a głową nie do obrony uderzył Michał Fedor. Pierwsza połowa należała do gospodarzy, to oni byli zdecydowanie bliżsi zdobycia gola. Już w pierwszych minutach po zagraniu Patryka Szewca - Tomasza Walata w ostatniej chwili ubiegł Piotr Cisek. Chwilę później po strzale Arkadiusza Guziora bramkarz gości odbił instynktownie piłkę, zaś strzał Doriana Buczka w doliczonym czasie pierwszej połówki wylądował na słupku. JKS niczym szczególnym się nie wyróżnił, poza kilkoma niegroźnymi strzałami.

Po zmianie stron mecz bardziej się wyrównał, choć to Orzeł znów był bliższy zdobycia gola po strzałach Walata i Pawła Piątka. 120 sekund po stracie gola bramkarz przyjezdnych w sobie tylko znany sposób uratował zwycięstwo JKS-owi. Z rzutu rożnego dośrodkował Mateusz Skała, a strzał głową Walata Piotr Cisek cudem odbił przed siebie. W dużej mierze jego postawa zdecydowała o wygranej gości.

W meczu z JKS Jarosław w zespole Orła zadebiutowało dwóch nowych zawodników, pozyskanych we wtorek. Obaj to młodzieżowcy: napastnik Paweł Piątek urodzony w Przemyślu wychowanek Polonii ostatnio występował w rezerwach Cracovii, zaś pomocnik Krystian Buszta jest wychowankiem Włókniarza Rakszawa i ma za sobą występy w SMS Łódź i Turze Turek.

---

23 sierpnia 2014 (sobota) 17⁰⁰

fot. Łukasz Solski (nowiny24.pl)

JKS stracił pierwsze gole i poniósł pierwszą tegoroczną porażkę. Po końcowym gwizdku mieleckiego arbitra gospodarze mieli prawo odczuwać spory niedosyt. Stal była zespołem bardziej dojrzałym i lepiej operowała piłką, ale mimo to remis był w zasięgu jarosławian, którzy włożyli w ten pojedynek wszystkie swoje siły.

Mecz ułożył się doskonale dla miejscowych, którym sprzyjał fakt, że rzeszowianie z powodu awarii autokaru przybyli do Jarosławia dopiero 40 minut przed rozpoczęciem spotkania. JKS przeprowadził kilka groźnych akcji skrzydłami, ale prowadzenie zdobył po stałym fragmencie. Futbolówkę dośrodkowaną z rzutu wolnego przez Jurczaka wypiąstkował Miłosz Lewandowski, ale ta spadła na 25. metr wprost pod nogi Bańki, który efektownym lobem posłał ją do rzeszowskiej bramki. Goście wyrównali po akcji Prędoty, obronionym strzale Brockiego i skutecznej dobitce Maślanego. Rzeszowianie w I połowie jeszcze dwukrotnie mogli pokonać Ciska. W 28. minucie Brocki w pojedynku sam na sam przymierzył jednak obok słupka, zaś w doliczonym czasie gry w podobnej sytuacji Prędota uderzył zbyt lekko i praktycznie podał piłkę bramkarzowi.

W drugiej odsłonie inicjatywa należała do Stali, ale nie przekładało się to na konkretne zagrożenie dla jarosławskiej bramki. Z kolei gospodarze wyprowadzali groźne kontry i kilka razy napędzili stracha swoim rywalom. W 57. minucie Jurczak wypatrzył w polu karnym świetnie ustawionego Śwista, ale podanie zmierzającego w kierunku młodego napastnika w ostatniej chwili przeciął Bednarczyk. Chwilę później do strzału z 12 metrów złożył się Saramak, ale zabrakło mu precyzji i futbolówka przeszła obok bramki. Doskonałą okazję miał również w 80. minucie debiutujący Oziębło, ale jego strzał przeleciał tuż nad poprzeczką.

Te niewykorzystane sytuacje zemściły się kilka minut przed zakończeniem spotkania. Składną akcję Stali rozpoczął Prędota, który zagrał wzdłuż bramki, podanie przedłużył jeszcze Szczoczarz, a nadbiegający Brocki z bliska wpakował piłkę do siatki. JKS do ostatnich sekund walczył o wyrównanie, a szansę na doprowadzenie do remisu miał Jurczak, jednak i jemu tego dnia brakowało precyzji.

---

31 sierpnia 2014 (niedziela) 17⁰⁰

Gospodarze stworzyli w tym meczu więcej klarownych sytuacji strzeleckich. Pierwszą miał w 12. minucie bardzo aktywny Brazylijczyk Adison, którego pierwszy strzał został zablokowany przez Saramaka, a dobitka przeleciała tuż nad poprzeczką. Jeszcze bliższy zdobycia bramki był w 19. minucie Konrad Maca. Po jego uderzeniu z bliskiej odległości futbolówkę sprzed samej linii bramkowej wybił Gliniak. W odpowiedzi efektowny rajd przeprowadził Oziębło, ale w decydującym momencie zamiast strzelać niepotrzebnie szukał podaniem partnerów. Groźną akcję JKS przeprowadził również w 41. minucie, ale strzał Jurczaka bramkarz Orląt obronił na raty.

Decydujący o losach meczu okazał się rzut wolny egzekwowany chwilę później. Po dośrodkowaniu Zmorzyńskiego celną główką popisał się pozostawiony bez opieki Zarzecki. W drugiej połowie gospodarze skupiali się na obronie skromnego prowadzenia i skutecznie rozbijali dość nieporadne ataki jarosławian. Najbliższy doprowadzenia do remisu był... obrońca Orląt Łukasz Ebert, który w 63. minucie po dośrodkowaniu Bańki o mało nie zaskoczył własnego bramkarza.

---

5 września 2014 (piątek) 17⁰⁰

fot. Łukasz Solski (nowiny24.pl)

Gospodarze tradycyjnie mieli optyczną przewagę, ale nie potrafili jej przełożyć na efekt bramkowy. Od początku inicjatywa należała do jarosławian, którzy zamknęli rywali na ich połowie. Pierwszy groźny strzał na bramkę Wisłoki oddał w 11. minucie Łukasz Tyrawski, ale jego uderzenie zmierzające w dolny róg bramki, skutecznie wyłapał Łukasz Ćwiczak. Dębicki bramkarz musiał się również sporo napocić przy soczystym strzale Michała Puńki (13. min) i płaskim uderzeniu Artura Bańki (36. min).

Goście czekali na okazje do kontry i praktycznie ich pierwsza groźniejsza akcja przyniosła im powodzenie. Po niedokładnie rozegranym na własnej połowie przez gospodarzy wyrzucie z autu futbolówka trafiła pod nogi Tomasza Baryczy, który błyskawicznie zagrał prostopadle do wychodzącego na czystą pozycję Dariusza Kantora. Doświadczony napastnik Wisłoki nie zmarnował okazji - piłka po jego strzale odbiła się najpierw od słupka, a następnie wylądowała w bramce. JKS mógł wyrównać w 39. minucie - najpierw po dwójkowej akcji Jurczaka i Raby ten ostatni zawodnik przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem, zaś kilka sekund później kiksu golkipera Wisłoki, któremu piłka wypadła z rąk, nie wykorzystał Jurczak.

W drugiej połowie mecz wyglądał bardzo podobnie. W 52. minucie po jednym z kontrataków Kantor uderzył tuż obok spojenia słupka z poprzeczką. W odpowiedzi groźną akcję przeprowadził Raba, ale jego strzał bez problemów wybronił Ćwiczak. Długimi fragmentami jarosławianie próbowali sforsować dębicką obronę, ale nie potrafili znaleźć na nią sposobu. W 81. minucie bliski szczęścia był Łukasz Tyrawski. Po centrze Marka Soczka napastnik JKS, będąc odwróconym plecami do bramki, w ekwilibrystyczny sposób skierował futbolówkę w jej stronę, ale piłka o centymetry minęła spojenie. Wreszcie w 86. minucie wprowadzony na plac gry z ławki rezerwowych Paweł Oziębło został sfaulowany w polu karnym przez Dawida Rokitę i arbiter bez wahania wskazał na jedenasty metr, zaś skutecznym egzekutorem rzutu karnego okazał się Maciej Saramak.

---

10 września 2014 (środa) 16⁰⁰

Udał się trenerowi Grzegorzowi Łuczykowi powrót do Sieniawy. Kibice tradycyjnie obejrzeli małą liczbę goli, jednak walki, zaciętości nie brakowało. JKS bardzo szybko objął prowadzenie. Rzut wolny egzekwował Maciej Saramak i piłka wylądowała na poprzeczce. Najprzytomniej zachował się Artur Bańka, który strzałem głową wyprowadził gości na prowadzenie. W pierwszej części meczu gra toczyła się głównie w środku pola, po zmianie stron Sokół zaciekle dążył do wyrównania. Śwetnych sytuacji nie wykorzystał jednak Paweł Adamczyk. W 85. minucie faulowany w polu karnym był Siwij, do "jedenastki" podszedł Adamczyk, którego zamiary wyczuł Piotr Cisek i goście wywieźli trzy punkty z Sieniawy.

---

13 września 2014 (sobota) 16⁰⁰

Po kilku niepowodzeniach JKS zdaje się wracać na właściwe tory. W środę podopieczni Grzegorza Łuczyka wygrali w Sieniawie, teraz odprawili z kwitkiem Lubliniankę. Sobotnie spotkanie rozpoczęło się wyśmienicie dla gospodarzy. Już pierwsza ich ofensywna akcja przyniosła im pełne powodzenie - po zagraniu Łukasza Tyrawskiego, który posłał piłkę za linię obrony, w polu karnym znalazł się Artur Bańka. Doświadczony pomocnik JKS ograł jeszcze Rafała Kursę, a następnie pokonał bramkarza Lublinianki. Strata gola nie podłamała gości, operowali oni szybko piłką w środku pola, ale nie przekładało się to na stwarzane sytuacje. Z kolei w 33. minucie po rzucie rożnym Jurczaka groźnie główkował Saramak, jednak lubelski bramkarz zażegnał niebezpieczeństwo.

Ciekawiej było w drugiej połowie. W 66. minucie gości mógł dobić Jurczak. Po podaniu Bartłomieja Gliniaka znalazł się on sam przed bramkarzem rywali, ale zwlekał ze strzałem, przez co zaprzepaścił doskonałą okazję. 7 minut później kolejną kontrę JKS zainicjował Michał Fedor, który prostopadłym podaniem uruchomił Mateusza Śwista, ale młody napastnik z ostrego kąta minimalnie przestrzelił. Wreszcie w 78. minucie doskonale w roli egzekutora spisał się Bańka. Po świetnym podaniu rozgrywającego dobre zawody Pawła Oziębły znalazł się on w polu karnym, ograł stopera gości Łukasza Mazurka i mocnym strzałem ustalił wynik meczu.

---

21 września 2014 (niedziela) 15⁰⁰

JKS wrócił z Krosna bez punktów, choć śmiało mógł się pokusić przynajmniej o jeden. Szwankowała jednak, jak zwykle, skuteczność. Już w 6. minucie po dośrodkowaniu Mateusza Jurczaka groźnie w krótki róg strzelał Marcin Sobol, ale Piotr Hajduk wyłapał piłkę. Bramkarz Karpat skuteczną interwencją zażegnał również niebezpieczeństwo w 30. minucie, gdy Łukasz Tyrawski znalazł się z futbolówką w polu karnym, ale uderzył zbyt lekko, co ułatwiło Hajdukowi interwencję. Gospodarze często próbowali zaskoczyć Piotra Ciska uderzeniami z dystansu, ale wszystkie one mijały cel. Najlepszą okazję w pierwszej połowie miał Bartłomiej Buczek. W 33. minucie po prostopadłym podaniu Kamila Walaszczyka znalazł się on w polu karnym gości, ale przegrał pojedynek z jarosławskim bramkarzem.

W drugiej połowie niewiele wskazywało na to, że JKS może stracić bramkę. To właśnie przyjezdni byli bliżsi zdobycia prowadzenia, ale krośnian dwukrotnie - po strzałach Artura Bańki i Tyrawskiego - uratowała poprzeczka. Niestety, jeden błąd defensywy kosztował jarosławian utratę gola i punktów. W 73. minucie po zbyt krótkim wycofaniu przez Rabę piłkę przejął Bartłomiej Buczek, którego w polu karnym sfaulował Maciej Saramak, zaś rzut karny na bramkę zamienił Bartosz Madeja. Stracony gol nieco podciął gościom skrzydła, a w 87. minucie wydawało się, że po starciu Ciska z Buczkiem arbiter po raz drugi wskaże na „wapno”. Zdaniem rzeszowskiego sędziego bramkarz JKS interweniował jednak czysto i ukarał napastnika gospodarzy żółtą kartką.

---

27 września 2014 (sobota) 15⁰⁰

JKS odniósł w Świdniku wysokie zwycięstwo, ale nie oznacza to wcale, że zdemolował ekipę gospodarzy. Spotkanie było bowiem wyrównane, a jarosławianie - w przeciwieństwie do wcześniejszych meczów - byli wyjątkowo skuteczni.

Pojedynek rozpoczął się wyśmienicie dla gości. Już w 5. minucie z piłką w polu karnym Avii znalazł się Łukasz Tyrawski, którego bez pardonu zaatakował Tomasz Czępiński. Prowadzący zawody rzeszowski arbiter odgwizdał rzut karny, którego skutecznym egzekutorem okazał się Artur Bańka. Najskuteczniejszy w tym sezonie gracz jarosławskiej drużyny tego dnia aż trzykrotnie ustawiał piłkę na jedenastym metrze. Pomylił się raz - w 42. minucie, kiedy to Łukasz Gieresz wyczuł jego intencje. Avia w pierwszej połowie posiadała optyczną przewagę, ale wszystkie jej strzały mijały światło bramki. Najbliżej pokonania Piotra Ciska był w 36. minucie Michał Maciejewski, który z bliska przeniósł piłkę nad poprzeczką.

Tuż po zmianie stron przed doskonałą szansą na wyrównanie stanął Bartłomiej Mazurek, ale przegrał pojedynek sam na sam z Ciskiem. Jarosławianie wciąż grali ostrożnie i czyhali na okazje do wyprowadzania kontr, a między 65. a 73. minutą wypunktowali grających coraz bardziej ospale rywali. Najpierw złe ustawienie świdnickiego bramkarza wykorzystał Mateusz Jurczak, który strzałem z bocznego sektora boiska przelobował Gieresza. Kilka minut później mijającego kolejnych rywali jak tyczki slalomowe Bartłomieja Rabę sfaulował w szesnastce Sebastian Orzędowski, a jedenastkę po raz drugi wykorzystał Bańka. Wreszcie w 73. minucie celną główką po dośrodkowaniu Marka Soczka popisał się Jurczak.

---

4 października 2014 (sobota) 16⁰⁰

JKS poszedł za ciosem, bowiem po wysokim zwycięstwie w Świdniku odprawił z kwitkiem również Tomasovię. Trudno jednak przewidzieć jak wyglądałoby to spotkanie, gdyby w 9. minucie goście wykorzystali dogodną okazję do zdobycia gola. Marcin Żurawski wpadł wówczas w pole karne i wyłożył piłkę Kamilowi Groborzowi, ale ten z kilkunastu metrów nie trafił do pustej bramki.

Kilka minut później to przyjezdni mogli mówić o dużym szczęściu, gdy po błędzie bramkarza rywali futbolówkę w kierunku bramki posłał Łukasz Tyrawski, ale piłce na drodze do celu stanął Łukasz Chwała. W 16. minucie było już 1:0. Bartłomiej Raba w efektowny sposób oszukał środkowych obrońców Tomasovii i pognał sam w kierunku bramki, pokonując bezradnego Łukasza Bartoszyka. Przez kolejne minuty jarosławianie posiadali przewagę, ale nie potrafili zadać kolejnego ciosu. W końcówce pierwszej odsłony bliscy doprowadzenia do remisu byli za to goście. Strzał Michała Skiby z bliskiej odległości wylądował jednak tylko na bocznej siatce.

Druga połowa rozpoczęła się od sytuacji Mateusza Jurczaka, który z woleja huknął wprost w bramkarza. Celniej przymierzył w 60. minucie Tyrawski. Napastnik JKS uderzył z rzutu wolnego tak mocno, co precyzyjnie i piłka ku rozpaczy Bartoszyka wylądowała w siatce. Tomaszowianie ograniczali się do przeszkadzania gospodarzom i sami praktycznie nie zagrozili jarosławskiej bramce. W końcówce meczu podopieczni Grzegorza Łuczyka mogli za to jeszcze podwyższyć prowadzenie. Na bramkę rywali uderzał dwukrotnie Michał Puńko, ale najlepszą sytuację miał w 83. minucie Tyrawski. Po podręcznikowo wyprowadzonym kontrataku znalazł się sam w polu karnym, ale jego strzał Bartoszyk wybił na rzut rożny.

---

12 października 2014 (niedziela) 14⁰⁰

fot. Krzysztof Kapica (nowiny24.pl)

JKS przegrał w Rzeszowie zasłużenie. Czarno-niebiescy źle weszli w mecz i gdyby ich rywale podejmowali w podbramkowych sytuacjach trafniejsze decyzje, to już przed przerwą rozstrzygnęliby losy pojedynku na swoją korzyść.

Pierwszą doskonałą okazję na objęcie prowadzenia Resovia miała już w 6. minucie. Bartłomiej Gliniak pośliznął się wówczas 30 metrów od własnej bramki, z czego skorzystał Radosław Adamski. Będąc sam przed bramkarzem JKS skrzydłowy Resovii nie zdecydował się jednak na strzał, ale zamiast tego szukał podaniem partnerów. Blisko celu gospodarze byli również w 36. minucie, gdy pozornie niegroźne wstrzelenie piłki w pole karne przez Adamskiego o mały włos nie zaskoczyło Ciska, któremu w sukurs przyszedł Maciej Saramak. Jeszcze lepszą okazję Adamski miał kilka minut później, ale przegrał pojedynek sam na sam z jarosławskim bramkarzem.

Po zmianie stron JKS częściej gościł pod polem karnym gospodarzy, ale większość akcji przyjezdnych kończyła się niecelnymi strzałami. Tak było chociażby w 61. minucie, gdy dalekie podanie Bartłomieja Gliniaka trafiło do Mateusza Śwista. Osamotniony w ataku napastnik gości wobec asysty stoperów nie miał jednak innego wyjścia, jak tylko uderzać z dystansu. W odpowiedzi potężną „bombą”, która o centymetry minęła słupek bramki JKS, popisał się Piotr Szkolnik. Wreszcie w 74. minucie gospodarze dopięli swego. Prostopadłe podanie Sebastiana Dziedzica trafiło pod nogi Dawida Bieniasza, który mimo asysty Puńki zdołał czubkiem buta posłać piłkę do siatki obok rozpaczliwie interweniującego Ciska.

Stracona bramka podziałała na jarosławian mobilizująco, ale uderzenia Tyrawskiego i Saramaka padały łupem niezawodnego Marcina Pietryki. W 85. minucie Resovia mogła jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale strzał Piotra Krawczyka z ostrego kąta Cisek wybił na rzut rożny.

---

19 października 2014 (niedziela) 15⁰⁰

Czego spodziewać się po meczu drużyn mających najmniej straconych bramek w lidze? - utyskiwali w przerwie jarosławscy kibice. Rzeczywiście w pierwszej połowie oba zespoły nie tylko nie potrafiły umieścić piłki w bramce przeciwnika, ale też miały problem ze stworzeniem jakiejkolwiek bramkowej sytuacji. Jedyną dogodną okazję w tej części gry stworzyli gospodarze w 7. minucie. Piłkę z rzutu wolnego dośrodkował wówczas Bartłomiej Raba, a w powstałym w polu karnym zamieszaniu Michał Fedor z kilku metrów posłał futbolówkę nad poprzeczką.

Ciekawiej było dopiero w drugiej odsłonie, choć początek nie zapowiadał większych emocji. Gra wciąż toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, gdzie zagęszczający pole chełmianie utrudniali konstruowanie akcji gospodarzom. W 57. minucie Chełmianka po raz pierwszy poważnie zagroziła bramce Ciska. W polu karnym znalazł się Rusiecki, który następnie z ostrego kąta dograł piłkę wzdłuż bramki, jednak żaden z jego kolegów nie zakończył akcji strzałem.

10 minut później goście cieszyli się już z prowadzenia, po tym jak Rafał Kycko wypatrzył pozostawionego bez opieki Rusieckiego, a ten wygrał pojedynek z Piotrem Ciskiem. Jarosławianie mogli wyrównać po prostopadłym podaniu Raby do Pawła Oziębły, ale tego ostatniego szybkim wyjściem z bramki uprzedził golkiper Chełmianki. Chwilę później przed szansą na rozstrzygnięcie losów pojedynku stanął Rusiecki, lecz tym razem przegrał pojedynek z Ciskiem.

W ostatnim kwadransie kiepskie widowisko dodatkowo popsuł słabo prowadzący zawody lubelski arbiter. Przez niekonsekwentne odgwizdywanie przewinień oraz niesprawiedliwe obdzielanie graczy żółtymi kartkami wprowadził sporo nerwowości, co udzieliło się również ławkom rezerwowych (na trybuny odesłany został trener JKS Grzegorz Łuczyk). W tej nerwowej atmosferze bardzo bliski doprowadzenia do wyrównania był w 85. minucie Mateusz Świst, który świetnie opanował w polu karnym piłkę zagraną przez Michała Puńkę, ale uderzając z 12 metrów, trafił tylko w słupek. Szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy dopiero w piątej minucie doliczonego czasu gry. W ostatniej akcji meczu Fedor dośrodkował z rzutu wolnego, a strzałem głową z najbliższej odległości do siatki trafił Puńko.

---

25 października 2014 (sobota) 15⁰⁰

fot. Grzegorz Kostka

Wólczanka, wygrywając z JKS, nie tylko podniosła się po ostatnich porażkach, ale i została najlepszym trzecioligowcem naszego okręgu. W tym sezonie podopieczni Marka Rybkiewicza wygrali już z Orłem i zremisowali z Sokołem. Teraz odprawili z kwitkiem rywala „zza miedzy”.

Pierwsza połowa spotkania upłynęła dość spokojnie. Obie drużyny starały się grać kombinacyjnie, co na nierównym boisku nie przekładało się na stwarzane sytuacje podbramkowe. W drużynie gospodarzy aktywny był przede wszystkim Krzysztof Pietluch, który w 34. minucie miał najlepszą okazję do tego, by otworzyć wynik meczu. Po błędzie jarosławskiej defensywy najskuteczniejszy zawodnik ligi uderzył na bramkę z 5 metrów, ale znakomitym refleksem popisał się Cisek.

W zespole gości dobre zawody rozgrywał z kolei Sebastian Pawlak. Do niedawna jeszcze rekonwalescent w wyjściowym składzie znalazł się wskutek kontuzji Soczka i braku pauzującego za kartki Raby. W pierwszej połowie dwukrotnie szukał strzałów na bramkę Grocha - w 20. minucie uderzył jednak obok słupka, zaś 10 minut później w sam środek bramki. W końcówce tej odsłony gości postraszył jeszcze Gwóźdź, który oddał niezbyt mocny, ale precyzyjny strzał, który Cisek sparował na rzut rożny.

Po zmianie stron zarysowała się przewaga przyjezdnych. Kilkakrotnie zakotłowało się w szesnastce Wólczanki, zaś w 47. minucie po wyłożeniu piłki przez Tyrawskiego - mocno, lecz niecelnie uderzał z dystansu Pawlak. Miejscowi przetrwali ten napór i w 64. minucie mogli objąć prowadzenie. Piłka trafiła wówczas do Bartłomieja Poprawy, który z ostrego kąta posłał ją obok dalszego słupka jarosławskiej bramki.

Decydująca o losach meczu okazała się 71. minuta. Bartłomiej Poprawa nieatakowany przez nikogo popędził wówczas lewą stroną i spod końcowej linii dograł na dalszy słupek do nadbiegającego Kocura, który z bliska wpakował piłkę do siatki. Chcąc odrobić straty, JKS postawił wszystko na jedną kartę, za co mógł w końcówce zapłacić utratą kolejnych goli. Jarosławian od wyższej porażki uratował jednak Cisek, który w doliczonym czasie gry obronił strzały Kocura, Lecha i Bobera.

---

2 listopada 2014 (niedziela) 14⁰⁰

Niedzielne spotkanie w Jarosławiu nie było porywającym widowiskiem, a końcowy rezultat odzwierciedla przebieg wydarzeń. Początek należały do gości, którzy dwukrotnie postraszyli miejscowych. W 5. minucie po rzucie rożnym tuż nad poprzeczką główkował Zbigniew Dąbek. Z kolei w 10. minucie Krzysztof Szymański ograł przed polem karnym dwóch rywali - Klucznika i Puńkę, ale jego strzał z 15 metrów przeszedł obok słupka.

Z biegiem czasu inicjatywę zaczęli przejmować gospodarze, którzy coraz częściej gościli w okolicach przedpola bramki Izolatora, ale z ich przewagi niewiele wynikało. W 30. minucie na uderzenie z dystansu zdecydował się Michał Fedor, ale piłka po jego strzale poszybowała w dużej odległości od celu, natomiast w końcówce pierwszej połowy niebezpieczne dośrodkowanie Bartłomieja Raby skutecznie wypiąstkował bramkarz gości Dawid Kaszuba.

Po przerwie stroną przeważającą początkowo wciąż był JKS. W 53. minucie gospodarze przeprowadzili najładniejszą akcję meczu, po której zostali nagrodzeni rzęsistymi brawami. Po szybkiej wymianie podań między Pawlakiem, Fedorem i Rabą futbolówka trafiła w polu karnym do Artura Bańki, który z półwoleja przymierzył obok słupka. W odpowiedzi na bramkę Piotra Ciska strzelali Jacek Tyburczy i Bartosz Karwat. Losy spotkania mógł w końcówce meczu rozstrzygnąć rezerwowy zawodnik gospodarzy Jarosław Jamrozik, ale jego strzał z linii pola karnego ofiarnie zablokował Brogowski. Największym pechowcem meczu okazał się Maciej Saramak, który po starciu z Michałem Beresiem musiał przedwcześnie opuścić boisko ze stłuczonym żebrem.

---

8 listopada 2014 (sobota) 13⁰⁰

fot. Jakub Orzechowski (www.gazeta.pl)

Jarosławianie wrócili z Lublina bez punktów, ale pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie, zasługując w tym meczu co najmniej na remis. Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy niesieni fantastycznym dopingiem swoich kibiców szybko objęli dwubramkowe prowadzenie. Najpierw w 11. min dośrodkowanie Rafała Króla wykorzystał pozostawiony bez opieki na piątym metrze Piotr Karwan, który strzałem głową wpakował piłkę do siatki. Kilka minut później Kamil Stachyra przeprowadził efektowną, dwójkową akcję z Krystianem Mroczkiem, po czym w sytuacji sam na sam pokonał Ciska.

Goście dość szybko się pozbierali i w 24. min zdobyli kontaktowego gola. Aleksander Komor nieprzepisowo zatrzymał w polu karnym Mateusza Jurczaka, a rzut karny bardzo pewnie wykorzystał Artur Bańka. Jarosławianie nie cieszyli się jednak zbyt długo – w 33. min Mroczek ograł Gliniaka i Klucznika, po czym posłał piłkę do siatki obok interweniującego Ciska.

Druga połowa należała do przyjezdnych. Już kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry pierwszą okazję bramkową miał wprowadzony na boisko Łukasz Tyrawski, ale bramkarz Motoru, Paweł Lipiec, nie dał się zaskoczyć. Tyrawski kilkukrotnie szukał sposobu na golkipera rywali - w 57. minucie Lipiec obronił strzał jarosławskiego napastnika z 16 metrów, a w 61. minucie uderzenie tego ostatniego z rzutu wolnego przeszło tuż nad poprzeczką. Kilka chwil później po podręcznikowo wyprowadzonej kontrze JKS zdołał zmniejszyć straty. Mateusz Jurczak podaniem na wolne pole uruchomił Bańkę, a ten popędził na bramkę rywali i uderzeniem w krótki róg pokonał Lipca.

Jarosławianie próbowali pójść za ciosem. W 67. minucie potężny, zmierzający w górny róg bramki, strzał Tyrawskiego z wolnego bramkarz Motoru z trudem wybił na rzut rożny. Sporo problemów Lipiec miał także z dośrodkowaniem rozgrywającego bardzo dobre zawody Pawła Oziębły, które o mały włos nie wpadło lubelskiemu bramkarzowi „za kołnierz”.

---

11 listopada 2014 (wtorek) 13⁰⁰

To już szósty z rzędu mecz JKS bez wygranej. Jarosławianie, którzy jeszcze niedawno byli w czubie, osuwają się coraz niżej. To nie pierwszy mecz, w którym JKS gra nieźle, stwarza sobie sytuacje bramkowe, ale ma kłopot z ich wykorzystaniem.

Spotkanie rozpoczęło się dla jarosławian wręcz wybornie. W 9. minucie Paweł Oziębło presingiem zmusił obrońcę gości do błędu, dzięki czemu piłkę przed polem karnym dopadł Łukasz Tyrawski. Napastnik gospodarzy efektownym lobem otworzył wynik spotkania. Do przerwy miejscowi mogli pokusić się o kolejne trafienia. Niestety najpierw Oziębło nieczysto trafił w piłkę w polu karnym gości, a potem Bartłomiej Raba minął bramkarza, ale zapędził się i z ostrego kąta trafił jedynie w słupek. Swoją szansę mieli też goście, ale strzał Grzegorza Leziaka w róg odbił Piotr Cisek.

Niewykorzystane sytuacje zemściły się. W 58. minucie Marcin Sobol przypadkowo odbił piłkę ręką w polu karnym. Sędzia nie zawahał się, wskazał na "wapno", które na bramkę zamienił Filip Drozd. Oba zespoły miały okazje, by zdobyć zwycięskiego gola, ale skuteczność nie była ich mocną stroną.

---

15 listopada 2014 (sobota) 13⁰⁰

Garstka widzów oglądała ostatnie jesienne spotkanie jarosławian na własnym obiekcie. Ci, którzy zdecydowali się przybyć na stadion, nie byli jednak zawiedzeni, bo JKS po dobrym występie przerwał serię sześciu kolejnych meczów bez zwycięstwa, w pełni zasłużenie pokonując beniaminka z Żółkiewki. Gospodarze rozkręcali się dość wolno, bo choć inicjatywę posiadali od pierwszego gwizdka sędziego, to dopiero po prawie dwóch kwadransach zaczęli zagrażać bramce Sebastiana Ciołka. Wynik otworzył w 30. minucie Bartłomiej Raba, który najpierw wyłuskał piłkę na połowie przeciwnika, a następnie po dwójkowej akcji z Jurczakiem wpadł w pole karne i pokonał bramkarza gości.

Dla Raby był to wyjątkowo udany mecz. Tuż po przerwie po raz drugi wpisał się na listę strzelców (w roli podającego znów wystąpił Jurczak), a następnie sam dwukrotnie dogrywał do kolegów. W 71. minucie po jego dośrodkowaniu z rzutu wolnego - z bliska do siatki trafił Michał Puńko, zaś 4 minuty później obsłużył on prostopadłym podaniem Jurczaka, który w pełnym biegu minął bramkarza i umieścił piłkę w pustej bramce. Gospodarze mogli to spotkanie wygrać wyżej, ale doskonałych okazji nie wykorzystali m.in. Łukasz Tyrawski (41. min) i Mateusz Jurczak (73. min), a potężny strzał Michała Fedora (62. min) obronił Ciołek.

Goście rzadko zagrażali bramce Ciska, ale w 52. minucie udało im się zdobyć - jak się później okazało honorowego - gola. Po dośrodkowaniu Szponara futbolówka trafiła do Kopruchy, który wyłożył ją pozostawionemu bez opieki Bielakowi, a ten bez namysłu posłał ją do siatki obok bezradnego Ciska.

---

22 listopada 2014 (sobota) 12³⁰

Spotkanie w Białej Podlaskiej rozpoczęło się z półgodzinnym opóźnieniem z powodu zalegającego śniegu, w którego usuwaniu pomagali nawet zawodnicy i trenerzy obu drużyn.

Jarosławianie wygrali zasłużenie, choć zwycięstwo nie przyszło im łatwo. W pierwszej połowie przeważali, cierpliwie konstruowali swoje akcje w ataku pozycyjnym, ale długo nie mogli wypracować sobie dogodnej sytuacji bramkowej. Dopiero w 30. minucie przed pierwszą szansą stanął Bartłomiej Raba, który z 12 metrów przeniósł piłkę tuż nad spojeniem słupka z poprzeczką. Po drugiej stronie boiska Piotra Ciska próbował zaskoczyć Kamil Kocoł, którego uderzenie z dystansu wylądowało na górnej siatce jarosławskiej bramki. Wreszcie w 45. minucie kapitalnym zagraniem za plecy obrońców popisał się Mateusz Jurczak, zaś Bartłomiej Raba nie zmarnował sytuacji - po minięciu bramkarza wpakował piłkę do pustej bramki.

Po zmianie stron Podlasie ruszyło do odrabiania strat, a dobrej okazji nie wykorzystał Kocoł. W 62. minucie swojej szansy szukał Mateusz Zaciura, którego uderzenie z przewrotki z trudem obronił Cisek. JKS przetrwał ten okres bardziej odważnej gry gospodarzy i w końcówce znów przejął inicjatywę. W 73. minucie z bliska przestrzelił Artur Bańka, a podobnej okazji nie wykorzystał również Mateusz Jurczak. Wynik spotkania ustalił w 77. minucie Michał Fedor, który po dośrodkowaniu Marka Soczka pokonał młodego golkipera Podlasia, Bartosza Kownackiego, strzałem głową z bliskiej odległości.