27 marca 2010 (sobota) 16⁰⁰

Spotkanie rozpoczęło się od zdecydowanych ataków gospodarzy. Pierwszą dogodną sytuację w 5. minucie zmarnował Muzyczuk, który w sytuacji sam na sam uderzył wprost w bramakrza. W 12. minucie świetną interwencją popisał się Kukulski, który odbił instynktownie strzał Małyka z 3 m. Goście pierwszą okazję mieli po stałym fragmencie gry. Bereś dośrodkował z rzutu wolnego i Leśniowski trafił w boczną siatkę. W 21. minucie kolejną świetną okazję miał Muzyczuk. Mając przed sobą jedynie golkipera, skiksował. I na tym emocje w pierwszej połowie się skończyły.

Drugą część spotkania lepiej rozpoczęli goście, którzy już w pierwszej minucie mogli objąć prowadzenie, jednak Leśniowski trafił w Kudłę. Kwadrans później goście objęli prowadzenie; Weres ograł dwóch obrońców i kapitalnie zmieścił piłkę tuż przy słupku. Goście poszli za ciosem i w 70. minucie Leśniowski, będąc 6 metrów od bramki, nie trafił w piłkę po wrzutce Pileckiego. JKS do odrabiania strat zabrał się dopiero kwadrans przed końcowym gwizdkiem. W 78. minucie z rzutu wolnego dośrodkował w pole karne Raba i pozostawiony bez opieki Soczek świetnym strzałem głową doprowadził do wyrównania.

Gospodarze po zdobyciu bramki zerwali się do szaleńczych ataków. Minutę przed końcem z "prezentu" Stachyry nie skorzystał Muzyczuk. Obrońca gości głową zagrywał do swojego bramkarza tak niefortunnie, że piłkę przejął napastnik JKS, ale nie zdołał pokonać Kukulskiego. Z remisu cieszyli się goście, gospodarzom pozostał lekki niedosyt po pierwszym bardzo dobrym kwadransie.

---

3 kwietnia 2010 (sobota) 11⁰⁰

Pierwsza połowa nie zapowiadała pogromu miejscowych. Błękitni toczyli wyrównany pojedynek z JKS i w pierwszych minutach byli bliscy wyjścia na prowadzenie. Dogodnych sytuacji nie wykorzystali jednak Bartłomiej Darłak i Jakub Cetnarski. W obu przypadkach w pojedynku jeden na jeden lepszy był bramkarz - Mafti Kudła. Wynik otworzył uderzeniem głową Andrij Małyk. Po zmianie stron dominowali jarosławianie. Ukraiński "zaciąg" wyraźnie poprawił grę JKS. Błękitni po stracie Grzegorza Roga (czerwona kartka) byli podłamani, a po zejściu Darłaka i Cetnarskiego miejscowi nie mieli żadnej "armaty" w ofensywie. JKS atakował i był skuteczny - zasłużył na komplet punktów.

---

7 kwietnia 2010 (środa) 16⁰⁰

Więcej sytuacji podbramkowych stworzyli w tym spotkaniu jarosławianie, ale to Wisłok cieszył się ze zwycięstwa. Mecz rozpoczął się pechowo dla gości, bowiem już po 18 minutach boisko musiał opuścić kontuzjowany Puńko, a kwadrans później, po akcji Jakuba Barana, prowadzenie gospodarzom zapewnił Jarosław Kuter. Zdobyty gol uśpił czujność miejscowych, co po dalekim podaniu Sytego wykorzystał Muzyczuk. Druga połowa to przewaga jarosławian, którzy byli jednak wyjątkowo nieskuteczni. Zemściło się to w 77. minucie, gdy dośrodkowanie Barana ponownie na gola zamienił Kuter.

---

21 kwietnia 2010 (środa) 17⁰⁰

fot. Dariusz Delmanowicz (Nowiny)

Przez kwadrans na boisku niewiele się działo. Optyczną przewagę posiadali jarosławianie, jednak dogodnych sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Dopiero w 19. minucie z narożnika pola karnego próbował strzelać Marek Soczek, ale Grzegorz Flasza nie miał problemów z obroną. W 23. minucie po rzucie wolnym pośrednim Wiktor Kossak z kilku metrów huknął nad poprzeczką, a za chwilę nie sięgnął piłki po uderzeniu Andrija Muzyczuka. Goście wyczekali napór JKS i w 44. minucie niespodziewanie objęli prowadzenie. Błąd defensywy wykorzystał Kamil Machnik i będąc sam na sam z Maftim Kudłą, lobem wpakował futbolówkę do siatki.

W przerwie w szatni jarosławian musiało paść kilka ostrych słów, bo w drugiej połowie JKS zdecydowanie zaatakował. W 52. minucie wyrównującego gola strzałem w samo okienko zdobył Muzyczuk, a później dwa razy pod rząd na listę strzelców wpisał się Kossak. Najpierw z rzutu karnego, a później po zagraniu Bartłomieja Raby.

---

25 kwietnia 2010 (niedziela) 16⁰⁰

Spotkanie było emocjonującym widowiskiem. Jarosławianie zostawili po sobie bardzo dobre wrażenie, grali z pomysłem i dłuższymi momentami potrafili kontrolować boiskowe wydarzenia. Pierwszi jednak do siatki trafili kolbuszowianie. Potem JKS pokazał klasę, ale bramka samobójcza odmieniła nieco losy spotkania. - Sprzyjało nam szczęście, bramka samobójcza pozwoliła na grę z kontry, którą lubimy - podsumował Eugeniusz Sito, trener Kolbuszowianki.

W drugiej połowie JKS wypracował sobie przewagę, lecz na przeszkodzie stał Mateusz Kozioł i pułapki ofsajdowe. Goście dwukrotnie trafiali do siatki miejscowych, lecz według arbitrów byli na spalonych. - Nawet gdybyśmy strzelili 10 bramek, to byśmy nie wygrali. Jestem rozgoryczony postawą sędziów. Byliśmy lepsi, a przegrywamy. Sędziowie chcieli widzieć te spalone - tłumaczył Jarosław Zając.

---

28 kwietnia 2010 (środa) 17⁰⁰

Wydawało się, że "Żurawka", jako jedyna drużyna w bieżących rozgrywkach, zachowa status niepokonanej na swoim boisku. Jednak atakujący do końca goście w 88. minucie przeprowadzili skuteczną akcję. Wiktor Kossak dośrodkował z prawej strony i Andrij Muzyczuk z bliska nie dał żadnych szans Piotrowi Ciskowi. Liderowi "jesieni" wciąż nie idzie w rewanżach. Przegrał trzeci mecz z rzędu, chociaż mógł "wyciągnąć" remis.

- JKS nie spadnie, to zupełnie inny zespół niż w pierwszej rundzie - komplementowali jarosławian kibice miejscowych. Mecz podobał się widowni, gdyż obie drużyny grały dynamicznie, atakowały i stwarzały strzeleckie okazje. W "Żurawce" najlepszych nie wykorzystali Grzegorz Gierczak i Łukasz Tyrawski do przerwy, wśród gości - trzykrotnie Muzyczuk i Bartłomiej Raba, który w 58. minucie skierował piłkę do siatki, lecz tuż przed linią bramkową znalazł się Rajmund Gorczyca i wybił ją w pole.

---

1 maja 2010 (sobota) 17⁰⁰

Piłkarze JKS zaczynają przyzwyczajać, że w pierwszych minutach gry dają wyszumieć się rywalom, a pazury pokazują dopiero później. Po fatalnym błędzie Witolda Dziedzica akcję zespołu z Turbi wykończył Michał Serafin. W 19. minucie mogli podwyższyć prowadzenie, ale Maftij Kudła wygrał pojedynek sam na sam z Piotrem Sojeckim, a w 38. minucie do pustej bramki nie trafił Paweł Sojecki.

Jarosławianie otrząsnęli się po kiepskim początku. Byli nieskuteczni, ale wreszcie gola na remis po prostopadłym podaniu Pawła Bartnika zdobył Wiktor Kossak. Kilka minut później po raz drugi bramkarza Turbi uderzeniem w długi róg pokonał Andrij Małyk. W drugiej połowie dominacja JKS była już zdecydowana. W 53. minucie Wiktor Kossak zagrał w polu karnym do Hołuba, a ten strzałem w długi róg podwyższył rezultat. Wynik z kilku metrów ustalił Raba.

---

8 maja 2010 (sobota) 17⁰⁰

Mimo bezbramkowego wyniku, kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Gospodarze wiedząc, że goście zagrają ofensywnie, skupili się na rozbijaniu ich akcji i grze z kontry. W 14. minucie dwójkowa akcja Grzebyk-Zięba omal nie zakończyła się golem dla gospodarzy. Artur Grzebyk wypuścił w uliczkę Pawła Ziębę, a ten w sytuacji sam na sam dwukrotnie trafił w bramkarza gości. W odpowiedzi strzelali z dystansu Wiktor Kossak i Mateusz Hołub, jednak niecelnie. Kilka chwil później Marek Syty z narożnika pola karnego mocno postraszył Mateusza Raka, który z trudem odbił piłkę przed siebie. Goście nie rezygnowali i w pierwszej połowie jeszcze Bartłomiej Raba, Andrij Muzyczuk i Mateusz Hołub poważnie zagrozili bramce miejscowych. Na szczęście dla gospodarzy świetnie w sobotnie popołudnie spisywał się Mateusz Rak.

W drugiej połowie tempo meczu zdecydowanie siadło. Oba zespoły grały tak, jakby satysfakcjonował ich wynik remisowy. W tej odsłonie przyjezdnych o mały włos, a wyręczyłby Maciej Lech, który przeciął dośrodkowanie Kossaka, a piłka uderzona przez niego głową o centymetry minęła poprzeczkę bramki Raka. Chwilę wcześniej po podaniu Artura Grzebyka Hanson Kumah-Doe uderzył nad poprzeczką. Gdy wszyscy już czekali na końcowy gwizdek, piłka po strzale Pawła Zięby wpadła do siatki, jednak sędzia gola nie uznał, gdyż Zięba był na pozycji spalonej.

---

15 maja 2010 (sobota) 17⁰⁰

fot. Tomasz Strzębała (Nowiny)

Derbowe starcie w Jarosławiu zdecydowanie wygrali gospodarze, a goście mogą cieszyć się, że do domu nie wrócili z większym bagażem goli. - No to Orzeł sobie nie polatał - kwitowali po meczu jarosławscy kibice. Rzeczywiście, podopieczni trenera Artura Łuczyka na stadionie przy ulicy Bandurskiego praktycznie nie istnieli.

JKS już w pierwszej połowie mógł odebrać ochotę do gry przeworskiej drużynie, ale zmarnował kilka doskonałych sytuacji; zaczął jednak znakomicie. W 7. minucie w pole karne gości dośrodkował rozgrywający kapitalne zawody Marek Soczek, a opadającą piłkę ręką dotknął Damian Misiło i arbiter wskazał na "wapno". Skutecznym egzekutorem "jedenastki" okazał się Wiktor Kossak. Za chwilę okazję do podwyższenia rezultatu miał Andrij Muzyczuk, który po prostopadłym podaniu Kossaka znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Orła, ale uderzył wprost w niego. Później z dystansu próbowali strzelać jeszcze Bartłomiej Raba i Andrij Małyk, jednak brakowało im precyzji. Tuż przed przerwą znowu w stuprocentowej sytuacji znalazł się Muzyczuk, który tym razem nie wykorzystał dokładnego podania Soczka.

Po zmianie stron na chwilę do głosu doszli przyjezdni. W 49. minucie Orzeł oddał pierwszy celny strzał na bramkę JKS i ku zdziwieniu miejscowych, Maftij Kudła musiał wyciągać futbolówkę z siatki. Było w tym trochę przypadkowości, bo po zagraniu Marka Florka piłka odbiła się od nadbiegającego Piotra Boratyna. Goście próbowali pójść za ciosem, ale Paweł Chlastawa nie trafił w piłkę po niepewnej interwencji Kudły i na tym ich zapędy się skończyły. Jarosławianie szybko wrócili do formy z pierwszej połowy i zaczęli grać wręcz koncertowo, raz po raz wzbudzając aplauz na trybunach. W 61. minucie po raz drugi na listę strzelców wpisał się Kossak, a wynik piękną główką ustalił Muzyczuk.

---

22 maja 2010 (sobota) 17⁰⁰

fot. Patryk Górecki
fot. Patryk Górecki

Wynik meczu otworzyli jarosławianie, choć pierwsi zaatakowali gospodarze. Po strzale głową Mariusza Wolańskiego Maftij Kudła z trudem przeniósł piłkę nad poprzeczką. Kilka minut później Roberta Kurosza pokonał Andrij Muzyczuk. Skorzystał z prostopadłego podania Wiktora Kossaka i w sytuacji sam na sam z bramkarzem "piwoszy" zachował zimną krew. Wyrównać mogli Maciej Biliński i Michał Wolański, ale zabrakło im precyzji. W odpowiedzi Muzyczuk dograł do Wiktora, lecz szczęśliwie nogami piłkę zatrzymał Kurosz.

Po zmianie stron było mniej ciekawie. Podwyższyć po kontrataku mógł Bartłomiej Raba, ale uderzył niecelnie. Pogoń dążyła do wyrównania i swój cel osiągnęła. Najpierw wybornej sytuacji nie wykorzystał kapitan "piwoszy" - Andrzej Błotni (podawał Biliński). Niepotrzebny faul Jacka Götza na Kamilu Padiasku dał miejscowym rzut karny. Na bramkę zamienił go Błotni.

---

2 czerwca 2010 (środa) 17⁴⁰

fot. Sławomir Oskarbski (Nowiny)

Mecz rozpoczął się z 40-minutowym poślizgiem, bo goście mieli problem z dojechaniem do Pilzna. Konieczność grania po zaledwie kilkunastu minutach od wyjścia z autokaru spowodowała, że początkowo jarosławianie popełniali sporo błędów w obronie i dość szybko dali się zaskoczyć miejscowym. Ci po wrzutce Pawła Micka z wolnego i skutecznej główce Jakuba Szewczyka wyszli na prowadzenie.

Po przerwie jarosławianie zwarli szyki i osiągnęli przewagę. W 55. minucie kłopoty Michałowi Wilczyńskiemu sprawił Andrij Muzyczuk, ale skończyło się na rzucie rożnym. Chwilę później na boisko wszedł Wiktor Kossak i niemal od razu pokonał Wilczyńskiego. Ten sam zawodnik znalazł się w dogodnej sytuacji w 75. minucie, ale nie trafił czysto w piłkę i chybił. Bezbłędny okazał się na trzy minuty przed końcem, kiedy w podbramkowym tłoku najwyżej wyskoczył do piłki i umieścił ją w siatce. Chwilę później był bliski skompletowania klasycznego hat-tricka, ale trafił w słupek.

---

5 czerwca 2010 (sobota) 17⁰⁰

fot. Patryk Górecki

W pierwszej połowie oba zespoły oddały po jednym celnym strzale i więcej nie działo się nic godnego uwagi. Za to w drugiej było wyjątkowo nerwowo i kolorowo. Goście kończyli mecz w ósemkę, a napięta atmosfera udzielała się piłkarzom nawet po zejściu do szatni.

Wszystko zaczęło się od błędu Tomasza Osipy, który w 48. minucie piąstkował piłkę tuż za polem karnym, za co został ukarany czerwoną kartką. Rzut wolny na gola zamienił Andrij Małyk i wydawało się, że grający w przewadze JKS będzie panował na boisku. Tymczasem rywale nie zamierzali się poddawać, ale też nie panowali nad emocjami. W efekcie stracili kolejnych zawodników. Najpierw drugą żółtą kartkę zobaczył Marcin Szeser, a później za faul bez piłki na Pawle Łukasiku czerwień otrzymał wprowadzony kilka minut wcześniej Andrzej Pławiak.

Mimo kłopotów, ekipa Sokoła do końca próbowała doprowadzić do remisu. Blisko wyrównania byli Piotr Skiba i Wojciech Sobiło. Po uderzeniu tego drugiego Maftij Kudła z trudem wybił piłkę na rzut rożny. Jarosławianie zaś nie mieli najlepszego dnia. W doskonałych sytuacjach albo trafiali w słupek - Bartłomiej Raba, Andrij Muzyczuk, Wiktor Kossak - albo na drodze stawał im świetnie interweniujący, rezerwowy Jakub Kotuła. Skończyło się więc na skromnym 1-0 i uszkodzonych drzwiach w szatni gości. - Tak się nie robi, to już chamstwo - mówili działacze JKS, a opuszczający stadion gracze z Niska odpowiadali - To nie my, tak było...

---

9 czerwca 2010 (środa) 17⁰⁰

---

12 czerwca 2010 (sobota) 16⁰⁰

fot. Krystyna Baranowska (Nowiny)

Zwycięzca meczu sąsiadów z tabeli znacząco zwiększał swoje szanse na utrzymanie. Choć długo zanosiło się na remis, to w końcówce meczu mogli wygrać i jedni, i drudzy. Szczęście uśmiechnęło się do gości, choć najbardziej sprawiedliwy byłby remis. Do przerwy JKS praktycznie nie istniał na nierównym boisku. Szybko gol Biedy (ładny strzał z powietrza) tylko dodał animuszu malawianom, którzy po strzałach Blima zza pola karnego oraz Kosztyły z wolnego powinni podwyższyć wynik. W drugim przypadku nie lada refleksem wykazał się Kudła, który instynktownie odbił kozłującą piłkę.

Kibice JKS domagali się zmian i Jarosław Zając spełnił ich prośby. - Odmieniły zespół - przyznał później trener JKS. Wchodzący z ławki Pawlak głową z bliska wyrównał i gra przeniosła się do środka pola. Do 81. minuty nie działo się nic godnego uwagi, gdy wreszcie wbiegającego w pole karne Dziwisza przewrócił Dziedzic. Blim z karnych dotąd nie zawodził, ale tym razem górą był rosły bramkarz JKS. W końcówce coraz częściej dominowali goście; wreszcie akcję Soczka (druga asysta w meczu) strzałem w długi róg wykorzystał Muzyczuk i cały jarosławski zespół cieszył się, jakby wygrał mundial.

---

19 czerwca 2010 (sobota) 16⁰⁰

Zaczęło się od szybkiego gola Andrija Muzyczuka, który po kapitalnym uderzeniu z rzutu wolnego podyktowanego za faul na Sebastianie Sekule, już w 6. minucie zmusił do kapitulacji bramkarza Partyzanta. W 30. minucie był już jednak remis. Grający na stoperze Łukasz Zych popędził w okolice pola karnego i wykorzystując błąd jarosławskich defensorów, płaskim strzałem pokonał Maftija Kudłę. Goście wyszli na prowadzenie jeszcze przed przerwą za sprawą Zarzyki, który popisał się celną główką.

Piłkarze JKS większego zagrożenia nie umieli stworzyć. W 47. minucie z dystansu obok słupka uderzał Marek Syty, potem w podobny sposób zaskoczyć bramkarza próbowali Muzyczuk i Marek Soczek - bezskutecznie. Tymczasem Partyzant szedł za ciosem i w 55. minucie po raz trzeci zmusił do kapitulacji Kudłę. Tym razem na listę strzelców wpisał się Kamil Płonka, który wślizgiem wykończył akcję całego zespołu. Zwycięstwo ekipy z Targowisk przypieczętował Marcin Borowczyk, wykorzystując sytuację sam na sam z golkiperem jarosławian. Po końcowym gwizdku w obu drużynach panowała radość. Gospodarze cieszyli się z utrzymania - bo pozostałe wyniki w lidze były dla nich korzystne, a goście z awansu z I miejsca.