|
||||||||||||||||||||||||||
MECZ TOWARZYSKI 8 października 1996
(wtorek)
Już drugi sezon występuje w krakowskiej Wiśle utalentowany zawodnik JKS Jarosław, 25-letni Bogdan Zając i właśnie we wtorek - wykorzystując przerwę w rozgrywkach ligowych - działacze JKS zaprosili "wiślaków" do Jarosławia, by... oficjalnie pożegnać swojego wychowanka. Były upominki i kwiaty, także od miejscowych "szalikowców", a potem spotkanie piłkarskie obu drużyn, na które przybyło ponad 1500 widzów. Dopisała również pogoda. Mecz zakończył się nikłym zwycięstwem Wisły 2-1 (1-0), na które podopieczni trenera H. Apostela musieli się sporo napracować, szczególnie po przerwie. W pierwszej połowie przeważali goście, co udało im się sfinalizować golem strzelonym przez Dąbrowskiego w zamieszaniu podbramkowym. JKS mógł w 45. minucie wyrównać, lecz dobry strzał Orzechowskiego z dystansu z dużym trudem Sarnat obronił. Po zmianie stron JKS - lider IV ligi rzeszowskiej - poczynał sobie znacznie śmielej. W jego szeregach przez pierwszy kwadrans grał bohater dnia - Bogdan Zając i to właśnie on w 56. minucie strzałem z około 35 metrów trafił w poprzeczkę, a w 75. minucie Siegel w... słupek. Wcześniej jeszcze ostro, lecz bez powodzenia, bramkę Bugajskiego ostrzeliwali Pietryna, Kłopot i Orzechowski. W 85. minucie Świerad, uwolniwszy się od jarosławskich obrońców, nie dał z bliska Kulpie żadnych szans obrony, a minutę przed końcem meczu precyzyjnym strzałem tuż obok słupka z około 25 metrów Baran zaskoczył Bugajskiego. Tempo (09.10.1996)
We wtorek - 8 października - w Jarosławiu zostało rozegrane towarzyskie spotkanie piłkarskie IV-ligowego JKS z I-ligową Wisłą Kraków. W ten sposób działacze klubu i samodzielnej sekcji PN chcieli oficjalnie pożegnać swojego wychowanka Bogdana Zająca, który już drugi sezon występuje w krakowskim zespole. Pomysł działaczy bardzo spodobał się nie tylko samemu zainteresowanemu, zadowoleni z przyjazdu do Jarosławia byli także "wiślacy" z trenerami H. Apostelem i K. Kmiecikiem na czele. A jak wyglądał sam mecz? Początkowo piłkarze JKS sprawiali wrażenie nieco przestraszonych faktem potykania się z przedstawicielem ekstraklasy, który wystąpił niemal w optymalnym składzie. Jedynej bramki strzelonej w pierwszej połowie przez Wisłę można było uniknąć, gdyby obrońcy JKS wykazali większe zdecydowanie pod własną bramką. Po zmianie stron i dużych zmianach w obu zespołach, i kiedy przez 15 minut ze swoimi byłymi kolegami grał B. Zając, JKS kilka razy nieźle namieszał pod bramką Wisły. W 56. minucie B. Zając z około 35 metrów trafił piłką w poprzeczkę, a na dobrych pozycjach strzeleckich byli kolejno Pietryna, Kłopot i Orzechowski. W 75. minucie, po szarży Pietryny, Siegel trafił w słupek. Pod bramką JKS z kolei kilka groźnych sytuacji stworzył Świerad i jedną z nich - w 85. minucie - wykorzystał. Honorową i jak najbardziej zasłużoną bramkę dla gospodarzy, precyzyjnym strzałem z dystansu tuż przy słupku, zdobył Baran, gdy do końca meczu brakowało minuty. Życie Przemyskie (16.10.1996)
|