1996/97
WOJEWÓDZKI
PUCHAR
POLSKI
IV RUNDA (1/8 FINAŁU)
19 marca 1997
(środa) 1530
Łęk
Ostrów |
2-7 |
JKS
Jarosław |
Kusiński
64
Perczyk 88 |
(0-2)
|
Weselak
18, 26 (k), 53
Storek 66 (s)
Włoch 75
Budzisz 76, 81 |
|
|
|
Łęk:
Kozioł
Jasiewicz
K. Storek
T. Storek
Kusiński
Piotr Sebastianka
Paweł Sebastianka
Czternastek
W. Duda
Madecki
Kwaśny (Perczyk) |
|
JKS:
Krupa
Kędzior
Strawa
Mazur
Saramak
Czerwiński
Orzechowski
Weselak
Pietryna
Barnak (70 Włoch)
Niemczycki (70 Budzisz) |
[relacja][ukryj
relację]
W środę 19 marca rozegrany został awansem mecz 1/8 Pucharu
Polski szczebla wojewódzkiego. Piątoligowy "Łęk"
Ostrów
podejmował na własnym boisku wicelidera czwartej ligi JKS Jarosław. Na
nierównym i błotnistym boisku zgodnie z oczekiwaniami
kibiców, zdecydowanie większe umiejętności zaprezentowali
goście. Już od pierwszych minut jarosławianie przystąpili do
zmasowanych ataków, raz po raz zagrażając bramce Kozła. W
18.
minucie dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał Weselak, umieszczając
głową piłkę w bramce. W 26. minucie ten sam zawodnik wykorzystuje rzut
karny, podyktowany po faulu na Pietrynie.
W 53. minucie Weselak mógł pochwalić się "hat-trickiem". 11
minut później zawodnik gospodarzy, Józef
Kusiński,
strzałem z 10 metrów pokonał bramkarza JKS. W 66. minucie
Barnak
z lewej strony boiska dośrodkował na pole karne, Pietryna minął się z
piłką, a powracający Storek w pełnym biegu niefortunnie trafił piłką do
własnej bramki. Kolejne trzy bramki dla JKS były dziełem
juniorów. W 75. minucie Włoch po dwudziestopięciometrowym
rajdzie strzela piątą bramkę. Kolejne bramki w 76. i 80. minucie zdobył
Budzisz. W 88. minucie po błędzie obrony gości Perczyk uzyskał drugą
bramkę dla Łęku.
Gazeta
Jarosławska (26.03.1997)
ĆWIERĆFINAŁ
23 kwietnia 1997
(środa)
Syrenka
Roźwienica |
0-6 |
JKS
Jarosław |
|
(0-5) |
Czerwiński
?, ?
Pietryna ?, ?
Żelazny ?
Bartłomowicz ? |
PÓŁFINAŁ
18 czerwca 1997
(środa) 1700
JKS
Jarosław |
4-2 |
Czuwaj
Przemyśl |
Bartłomowicz
47 (k)
Barnak 56
Weselak 84
Szmuc 88 |
(0-1) |
Makarowski
35 (s)
Szot 78 (k) |
|
|
|
JKS:
Kruba
Kędzior
Strawa
Bartłomowicz
Orzechowski
Czerwiński
Makarowski (75 Szmuc)
Barnak
Kłopot (60 Weselak)
Pietryna (24 Litwin)
Żelazny |
|
Czuwaj:
Michalski (46 Gniewek)
Styś (27 Wilk)
Folwarski
W. Jaroch
Zając
Kalantarow
Szot
Stopa
Nowak
Błażkowski
(46 Michalski)
Badowicz |
|
|
|
Sędziował:
A. Szałański (Lubaczów) |
|
Widzów:
1.500 |
[relacja][ukryj
relację]
"Kolejarze" przystąpili do gry osłabieni m.in. brakiem Strzałkowskiego,
Jabłońskiego i Wawryka, a u gospodarzy tylko przez 20 minut
mógł
grać poobijany w Jaśle Dariusz Pietryna (zmienił go Wiesław Litwin). W
pierwszej części przeważali "kolejarze", prezentując licznej widowni
(ponad 1000 osób) szybką, pomysłową i obfitującą w groźne
akcje
ofensywne grę. W trakcie jednej z nich niefortunnie interweniujący
Robert Makarowski zaskoczył w 35. minucie własnego bramkarza i goście
objęli prowadzenie.
Od pierwszych minut w drugiej połowie obraz gry uległ jednak radykalnej
zmianie i inicjatywę przejął JKS, zdobywając dwie bramki po strzałach
Bartłomowicza w 47. minucie z rzutu karnego oraz Wojciecha Barnaka w
56. minucie. Przez 20 kolejnych minut akcje żadnej ze stron nie
przyniosły efektu bramkowego i dopiero w 78. minucie Szot
wyrównał po karnym, który "zarobił", po raz
kolejny w tym
sezonie, Grzegorz Wilk - mający wyjątkowy dar przekonywania
arbitrów do odgwizdywania "jedenastek".
Gdy wydawało się, że być może o awansie do finału zadecyduje dogrywka,
jarosławianie "nacisnęli" w ostatnich 10 minutach, w efekcie czego
najpierw Weselak w 84., a później Szmuc w 88. minucie celnie
trafili do siatki Michalskiego - sprawiając swoim kibicom sporą
niespodziankę. Ciekawe czy poloniści znajdą skuteczną receptę na
walczący do końca JKS?
Zgodnie z przewidywaniami, jarosławski mecz miał bardzo "czułą" opiekę
ze strony policji i służb porządkowych. Na kilka godzin przed nim, w
obawie o "spotkanie" fanów obu klubów...
rozebrano m.in.
część spróchniałych ławek na stadionie, a
szczególną
opieką otoczono liczącą 300-400 osób grupę
kibiców z
Przemyśla, których w końcu nie wpuszczono na stadion.
Życie
Przemyskie (25.06.1997)
FINAŁ
24 czerwca 1997
(wtorek) 1730
Polonia
Przemyśl |
5-0 |
JKS
Jarosław |
Hajduk
45, 47
Kawecki 58
Pankiewicz 75
Paszek 87 |
(1-0) |
|
|
|
|
Polonia:
Galanty
Niemiec
Sadowski
Kościelny
Kogut (78 Habaj)
Załoga
Mazur
(69 Andruszewski)
Pankiewicz
Hajduk
Kawecki
D. Jaroch (57 Paszek) |
|
JKS:
Kruba
Romanow
Strawa
Bartłomowicz
Kędzior
Makarowski
Orzechowski
Pietryna
Kłopot (10 Weselak)
Żelazny (52 Szmuc)
Litwin (52 Barnak) |
|
|
|
Sędziował:
Z. Kulaszka (Przemyśl) |
|
Widzów:
1.000 |
[relacja][ukryj relację]
Około 1000 widzów, w większości "fanów" obu
klubów, oglądało w ubiegły wtorek finałowy pojedynek Pucharu
Polski na szczeblu okręgu, w którym Polonia wygrała aż 5:0 z
Jarosławskim Klubem Sportowym - po bramkach Hajduka (45 i 48), B.
Kaweckiego (59), Pankiewicza (77) i Paszka (88). Supremacja
polonistów nie podlegała żadnej dyskusji, byli zespołem o
klasę
lepszym i wygrali zasłużenie.
Zmęczeni wyczerpującą walką o awans do III ligi i osłabieni brakiem
"robiącego grę" Wiesława Czerwińskiego jarosławianie zagrali bez wiary
we własne siły, bojaźliwie i z przesadnym respektem dla rywala. Na
domiar złego, już w 10. minucie stracili brutalnie sfaulowanego (przez
Sadowskiego) Romana Kłopota, co jeszcze bardziej ich zdeprymowało. Mimo
to w pierwszej - bezbarwnej z obu stron - części JKS dwukrotnie
poważnie zagroził bramce polonistów, ale fatalny błąd słabo
dysponowanej w tym dniu obrony okupił stratą gola.
Po zmianie stron bardziej zdecydowanie zaatakowała Polonia, co przy
słabej grze linii środkowej i defensywy JKS, musiało skończyć się
dalszymi bramkami. Gdyby nie dobrze dysponowany Kruba, byłoby ich w tym
spotkaniu o 2-3 więcej, gdyż poloniści mieli jeszcze kilka znakomitych
okazji na podwyższenie wyniku. Słabnący z minuty na minutę
jarosławianie sporadycznie przedzierali się na pole karne przemyślan i,
na dobrą sprawę, godnymi uwagi były w tej części gry jedynie dwie
akcje: fantastyczny strzał Marka Strawy z ponad 30 metrów,
który wylądował na "wiązaniu" słupka z poprzeczką oraz rajd
Weselaka w ostatnich minutach, który - naszym zdaniem -
został
sfaulowany w polu karnym.
- Dobrze, że nareszcie to wszystko się skończyło - powiedział po
ostatnim gwizdku arbitra trener JKS Marek Strenczak. - Odpoczniemy
kilka dni i znów do roboty... - A pracy przed jarosławianami
sporo, zwłaszcza nad usuwaniem tych mankamentów,
które
tak bezlitośnie obnażyli poloniści.
Na marginesie tego spotkania, dwa słowa pod adresem POZPN. Czy nie
można raz w roku, przy okazji pucharowego finału, zafundować kibicom
bezpłatny wstęp na taki mecz? Gdyby nie "szaliki" obu
klubów,
widownia ta, jakby nie było, meczu o "mistrzostwo
województwa",
nie przekraczała liczby widzów oglądających przeciętny...
A-klasowy pojedynek. I jeszcze jedno - spotkanie winien prowadzić
"neutralny" arbiter, w tym przypadku z Przeworska lub Lubaczowa (jeśli
żaden z tamtejszych sędziów nie ma "papierów" na
III
ligę, to można było zaprosić kogoś spoza województwa). Nie
byłoby wówczas niepotrzebnych, słusznych bądź nie,
komentarzy i
niedomówień...
Pogranicze
(01.07.1997)
|