16 marca 1997 (niedziela) 15⁰⁰

Jarosławianie grający w pierwszej połowie z wiatrem osiągnęli dużą przewagę, którą udokumentowali zaledwie jednym trafieniem. Doskonałych okazji nie wykorzystali m.in. w 15. minucie Pietryna i 32. minucie Orzechowski. Bramka dla JKS padła po szarży prawą stroną boiska Kłopota, który z ostrego kąta - uprzedzając Koniecznego - skierował piłkę do siatki. Goście wyrównali bramką "do szatni" po niefortunnym podaniu Romanowa do Kulpy - Drzystek dopełnił tylko formalności, rehabilitując się za niewykorzystaną sytuację w 38. minucie.

W drugiej odsłonie gra się nieco wyrównała, lecz w wyniku ostrej gry zawodników Orła kontuzji doznali Bartłomowicz i Kłopot, co wprowadziło spore zdenerwowanie w szeregach gospodarzy. W 75. minucie goście objęli prowadzenie po strzale aktywnego Drzystka, który przejął piłkę, będąc na pozycji spalonej, co uszło uwadze sędziego. Emocjonująca końcówka meczu przyniosła wyrównującego gola Żelaznego po dobrym podaniu Strawy. Bliski strzelenia zwycięskiej bramki był w 5 minut później Szmuc, lecz jego silny strzał zablokowali obrońcy Orła.

---

23 marca 1997 (niedziela) 15⁰⁰

Pierwszy bramkarz Bieszczadów Wiesław Jankowski wyjechał do Niemiec, a jego zmiennik Robert Kardasz trenował przed wczorajszym meczem zaledwie tydzień, gdyż wcześniej był w sanatorium z chorym dzieckiem. W tej sytuacji wypożyczono z Rolnika Bezmiechowa Wojciecha Bańczaka. Bogdan Kwaśnik (grający trener Bieszczadów) postawił jednak na Kardasza, który był zupełnie bez szans przy traconych przez miejscowych bramkach.

Goście objęli prowadzenie po ładnym strzale Orzechowskiego w "długi" róg. Mimo ambitnej postawy gospodarzy zdecydowaną przewagę w polu posiadali lepiej radzący sobie na śliskiej murawie jarosławianie. Konsekwencją były kolejne gole. Honorową bramkę dla miejscowych zdobył Kuc po dośrodkowaniu, zdecydowanie najlepszego gracza w szeregach gospodarzy, Kwaśnika.

---

29 marca 1997 (sobota) 14⁰⁰

W pierwszej połowie tego bardzo ciekawego meczu przeważali grający dojrzalszy futbol goście, ale to Szarek, strzelając w 18. minucie z 16 metrów w spojenie słupka i poprzeczki, był najbliżej zdobycia gola. Chwilę później, po uderzeniu Pietryny, jeden z obrońców Brzozovii wybił piłkę z linii bramkowej. Później goście jeszcze kilkakrotnie egzaminowali Bąka (w 24. Makarowski, w 25. Orzechowski, w 36. i 44. minucie Pietryna). Brzozovia tylko raz zagroziła w tym czasie Krubie - Wojtowicz z wolnego strzelił mocno, lecz niecelnie.

Po przerwie gra się wyrównała, gospodarze odważniej stawili czoła wiceliderowi, jednak goście wykorzystywali każdą okazję do strzału. Na dowód tego w 51. minucie Orzechowski z wolnego (ok. 30 m) trafił w poprzeczkę. W 58. minucie Piotr Zajdel pięknie dośrodkował z prawej strony, Kruba nie sięgnął piłki, a Ryba dopełnił formalności, strzelając do pustej bramki. W 73. minucie kibice byli świadkami sytuacji bramkowej dla Brzozovii sprokurowanej przez... Strawę - wybijając piłkę tuż obok słupka, omal nie strzelił on samobójczego gola.

W końcówce wyszedł na jaw brak doświadczenia Brzozovii, której piłkarze nie potrafili utrzymać korzystnego dla siebie wyniku. W 89. minucie Strawa sprytnie rozegrał rzut wolny, podając do Czerwińskiego, który przy biernej postawie obrońców uratował dla JKS punkt.

---

6 kwietnia 1997 (niedziela) 16⁰⁰

Przy porywistym wietrze ze śniegiem JKS odniósł pewne zwycięstwo. Konto bramkowe otworzył już w 7. minucie Pietryna, kierując do siatki piłkę zagraną z rzutu rożnego. Ten sam zawodnik w 60. minucie wykorzystał długie podanie Makarowskiego i z 20 metrów strzelił obok wybiegającego Długonia. Po raz trzeci kwadrans później najlepszy strzelec JKS sfinalizował sprytne zagranie piętą przez Szmuca. Gol na 3:0 padł po strzale Bartłomowicza z około 18 metrów i rykoszecie od obrońców Crasnovii. Goście, po przerwie grając z wiatrem, dwukrotnie byli bliscy zdobycia honorowej bramki, lecz w sytuacjach sam na sam z Kulpą w 46. minucie Grzyb i w 86. minucie Piecha zachowali się fatalnie.

---

13 kwietnia 1997 (niedziela) 11⁰⁰

W meczu na szczycie zasłużone, choć szczęśliwe zwycięstwo odnieśli miejscowi, rewanżując się tym samym za porażkę w rundzie jesiennej. W pierwszej połowie najgroźniejsze sytuacje pod obiema bramkami stworzył obrońca gospodarzy Tereszkiewicz - w 20. minucie strzelił on z około 18 metrów tuż nad poprzeczką bramki Kulpy, zaś w 34. minucie zdobył kuriozalną samobójczą bramkę. Piłkę po uderzeniu Pietryny odbił Kowalik, a Tereszkiewicz, chcąc wybić futbolówkę głową w tył, skierował ją do własnej bramki.

Po zmianie stron miejscowi podkręcili tempo i ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków. W 51. minucie z narożnika pola karnego ostro strzelił Skóra, ale Kulpa był na posterunku. Bramkarz JKS skapitulował 5 minut później, kiedy w zamieszaniu podbramkowym stoper gospodarzy Pieczonka z 3 metrów umieścił piłkę w siatce. W dramatycznej końcówce groźniejsze sytuacje stworzyli goście, ale Kowalik z dużym wyczuciem interweniował po strzałach Pietryny, Żelaznego i Weselaka. Ostatnie słowa należało do Kielara, który przejął piłkę po błędzie obrońców gości i celnie strzelił z 10 metrów.

---

20 kwietnia 1997 (niedziela) 16⁰⁰

Goście "postraszyli" JKS już pierwszą akcją, lecz dobrze spisał się Kulpa, odbijając nogą strzał Szalonego. I choć w dalszym ciągu pierwszej połowy lekka przewaga należała do Kolbuszowianki, bliżsi zdobycia bramki byli gospodarze (Pietryna - 15. min i Kędzior - 32. min). Po zmianie stron podopieczni trenera M. Strenczaka zagrali bardziej zdecydowanie i już w 55. minucie mogli objąć prowadzenie, lecz "główkę" Czerwińskiego, po kornerze Bartłomowicza, wybił z bramki pomocnik gości Szczęch. Ale co się odwlecze... W 63. minucie Czerwiński długim podaniem uruchomił Dariusza Pietrynę, a ten bez namysłu z ostrego kąta "kropnął" pod poprzeczkę bramki gości. Ten piękny gol rozstrzygnął o wyniku spotkania.

---

26 kwietnia 1997 (sobota) 16⁰⁰

O tym meczu jasielscy defensorzy z pewnością zechcą jak najszybciej zapomnieć. Klasyczny hat-trick Żelaznego był "zasługą" superbiernej postawy miejscowych obrońców. Jakby tego było mało, w przedostatniej minucie Orzechowski w dość prosty sposób oszukał obrońców Nafty i przelobował Słowika.

Pierwsza połowa nie zapowiadała wcale tak niekorzystnego dla gospodarzy wyniku. W 16. minucie Goleń zacentrował z lewej strony, a niefrasobliwość jarosławskiej defensywy wykorzystał Dyląg, kierując piłkę do pustej bramki. Na osłodę jasielskim kibicom pozostał fakt, iż bezwzględnie najpiękniejszą bramkę meczu zdobył 18-letni Wietecha - po wrzutce Tomaszewskiego "zakręcił" obrońcami JKS i z 12 metrów trafił w samo "okienko".

---

1 maja 1997 (czwartek) 17⁰⁰

Sokołowianka nie była zbyt wymagającym rywalem dla dobrze grającego, szczególnie do przerwy, JKS. Prowadzenie dla gospodarzy uzyskał strzałem głową Bartłomowicz, kierując do siatki odbitą przez Korzennego piłkę po mocnym uderzeniu Orzechowskiego z około 25 metrów. Na 2:0 podwyższył Żelazny, ogrywając bramkarza gości, a tzw. "gola do szatni" - z podania tegoż Żelaznego - uzyskał Pietryna. Przy obronie tego strzału kontuzji doznał bramkarz Korzenny. Po zmianie stron mecz nie był atrakcyjny, zawodnicy gospodarzy przeprowadzali zbyt zawiłe akcje. Jedynego gola w tej połowie - po centrze Pietryny wzdłuż bramki - zdobył Kędzior strzałem głową.

---

4 maja 1997 (niedziela) 16⁰⁰

Broniący się przed spadkiem gospodarze tym razem nie sprostali drużynie z Jarosławia. Goście udowodnili, że miejsce w ścisłej czołówce słusznie im się należy. Grali szybko, składnie, a przede wszystkim nie pozostawiali miejscowym zbyt wiele miejsca na rozgrywanie akcji. Kiedy tylko do piłki dochodził zawodnik Stali, od razu przy nim był piłkarz JKS. Przyjezdni uzyskali przewagę w polu, ale mieli kłopoty ze stworzeniem sobie pozycji strzeleckich. Pierwszą groźniejszą akcję pod bramką Stali stworzyli... gospodarze, kiedy Micał przerzucił piłkę nad wybiegającym bramkarzem i Pęckowski z trudem zażegnał niebezpieczeństwo. Jedyna bramka meczu padła w 59. minucie, gdy po rzucie rożnym egzekwowanym przez Bartłomowicza - Pietryna głową skierował piłkę do siatki.

---

11 maja 1997 (niedziela) 17⁰⁰

Derbowy pojedynek nie stał na zbyt wysokim poziomie. Pierwszy i jedyny groźny strzał w pierwszej połowie oddał w 14. minucie Weselak - piłka musnęła słupek. Po przerwie ładnymi strzałami popisał się natomiast w 62. i 80. minucie Bartłomowicz. Ponadto dwie dogodne okazje w 67. i 89. minucie zaprzepaścił Czerwiński. Jedyna bramka padła po błędzie nastolatka Wilusza, którego uprzedził Weselak i strzałem z 10 metrów pokonał Maziarskiego.

---

18 maja 1997 (niedziela) 16⁰⁰

W przyszłości to spotkanie będzie się kojarzyć kibicom z dwoma piłkarzami - Mariuszem Borutą i Dariuszem Pietryną. Ten pierwszy, choć wyjmował piłkę z siatki trzy razy, bezdyskusyjnie zasłużył na miano bohatera meczu. Ratował on swój zdziesiątkowany zespół przed pewnym, wydawało się, golem czterokrotnie w ciągu pierwszych 25 minut. Obronił strzał Pietryny z bliska, mierzoną pod poprzeczkę "główkę" Weselaka i techniczne uderzenie Makarowskiego, a już przeszedł samego siebie w 23. minucie. Sędzia w kontrowersyjnej sytuacji podyktował rzut karny dla gości (według arbitra Galant faulował Weselaka), ale Boruta wygrał pojedynek z Pietryną, broniąc zarówno "jedenastkę", jak i dobitkę jarosławianina z ośmiu metrów. Snajper JKS jednak znalazł w końcu sposób na bramkarza miejscowych. I to trzykrotnie, dzięki czemu zrehabilitował się za wpadkę z 23. minuty.

---

25 maja 1997 (niedziela) 17⁰⁰

Pierwsza połowa upłynęła pod dyktando gospodarzy. Z kilku znakomitych okazji do zdobycia gola jarosławianie wykorzystali zaledwie jedną. Weselak celnie strzelił z rzutu karnego, podyktowanego za faul Jaszczura na Czerwińskim. Po zmianie stron JKS, wskutek źle przeprowadzonych zmian, zdecydowanie odpuścił i do głosu zaczęli dochodzić goście. Mimo przewagi dynowian w drugiej odsłonie, wynik nie uległ jednak zmianie.

---

1 czerwca 1997 (niedziela) 17⁰⁰

Piłkarze JKS potwierdzili trzecioligowe aspiracji i zdecydowanie rozprawili się z Naftą w Jedliczu. Wprawdzie w pierwszych 10 minutach gospodarze wypracowali sobie trzy dość dobre sytuacje, ale dwukrotnie P. Młocek (4. i 7. min) oraz B. Młocek (10. min) strzelali niecelnie. Od tego momentu goście przejęli inicjatywę i wkrótce Pietryna po raz pierwszy w tym meczu wpisał się na listę strzelców. Było to w 14. minucie. Do przerwy piłkarze JKS kontrolowali grę.

Po zmianie stron do ataku ruszyli gospodarze, ale po chwili przyjezdni opanowali sytuację i oni zaczęli dyktować warunki. W 75. minucie Pietryna po raz drugi zapisał na swym koncie celne trafienie i w ciągu kolejnych pięciu minut jeszcze dwukrotnie zmusił do kapitulacji bramkarza miejscowych, Kluka.

---

8 czerwca 1997 (niedziela) 17⁰⁰

JKS odniósł łatwiejsze zwycięstwo, niż sugeruje to wynik, bowiem goście nie postawili mu zbyt wysokich wymagań. To, że gospodarze strzelili tylko dwie bramki, zadecydował chyba upał, w którym piłkarze poruszali się dość ospale. Już w 9. minucie Żelazny, po wybiciu piłki z rogu przez Kłopota, wpisał się na listę strzelców. Przyjezdni jedyną groźną akcję w 36. minucie zakończyli wyrównującym golem, ale już po sześciu minutach Litwin wyprowadził swój zespół na prowadzenie. W drugiej połowie miejscowi mieli jeszcze kilka dogodnych sytuacji do zdobycia kolejnych goli, ale znajdujący się sam na sam z bramkarzem Błękitnych Weselak (65.) i Pietryna (82. i 90.) nie potrafili swoich pozycji właściwie wykorzystać.

---

15 czerwca 1997 (niedziela) 11⁰⁰

Czarni ulegli nowemu III-ligowcowi po szybkim i ciekawym meczu. Pierwsza odsłona toczyła się pod dyktando gospodarzy, którzy wypracowali więcej sytuacji strzeleckich. Na bramkę dobrze interweniującego Kruby strzelali trzykrotnie Czech oraz Dobrowolski, a nawet Maczuga. Zapowiedzią niebezpieczeństwa ze strony JKS był strzał Szmuca w 45. minucie. W drugiej połowie jarosławianie ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków, a jaślanie nieco opadli z sił. Efektem tego były dwa gole; najpierw Litwin przelobował źle ustawionego Uchmana (piłki dotknął jeszcze Pietryna), a w 81. minucie na czystej pozycji znalazł się Weselak i po raz drugi pokonał bramkarza jaślan.